Gigant progresywnego rocka Arjen Lucasen ponownie dostarczył muzykę wysokiej próby. Z jubilerską precyzją skomponował dwupłytowe dzieło w ramach projektu The Gentle Storm. Wspólnie z Anneke van Giersbergen, znaną z The Gathering, przedstawili dramatyczną historię rozdzielonych kochanków w albumie The Diary. Choć na obu płytach mamy te same utwory, to przyjemność ze słuchania pozostaje podwójna. Pierwsza płyta, opatrzona nazwą The Gentle, jest akustyczna, wręcz neoklasyczna, z akcentami folkowymi i orientalnymi inspiracjami. Druga płyta, The Storm, ma rockowe, gotyckie brzmienie, wypełniona jest soczystymi riffami, sprawnie prowadzoną sekcją rytmiczną i chórem.

Przedmowa to utwór otwierający album, Endless Sea - wspaniale zapowiada historię zawartą na płycie:

As soon as my eyes fell on the old chest nestled between boxes and suitcases in the corner of the attic, I knew I'd found something significant. Made of dark wood, intricately carved, its metal fittings exquisitely hand crafted, the chest was a relic of an era long past.
It contained only one item: a small book, its brown leather cover cracked and crumbling. It looked like a diary.
Z tytułowego dziennika dowiadujemy się o losach Susanne i Josepha. O ich rozłące z powodu podróży Josepha na daleki wschód, o tęsknocie, rodzącym się życiu, strachu o ukochanego i miłości nie znającej granic.

The Gentle - Akustyczna Rock Opera


The Gentle jest doskonale skomponowana. Bogactwo melodii oraz użytych instrumentów jest ogromne. Arjen skomponował muzykę wielowymiarową, z licznymi liniami instrumentalnymi. Na płycie usłyszeć można prawie 40 różnych instrumentów, od rogu francuskiego po sitar. Powoduje to, że słyszymy kilka poziomów muzyki i tekstur, które współgrają z fabułą. Co ważne, to bogactwo dźwięków nie odwraca uwagi od wokalu Anneke, która zawsze przedostaje się na pierwszy plan. 

Muzyka fajnie podkreśla klimat opowieści osadzonej w siedemnastowiecznej Holandii. Motyw otwierający Heart Of Amsterdam, przyjemnie folkowy, przywodzi na myśl uliczki i kanały Amsterdamu, by po chwili w lekko jazzowo-bluesowym klimacie uwypuklić relację Susanne o miejskim życiu widzianym z okna i w trakcie spaceru.
W Shores of India usłyszymy za to orientalne motywy wygrane na sitarze i innych instrumentach używanych w klasycznej muzyce hinduskiej, co stanowi tło dla opowieści Josepha. Poprzez listy wysyłane do swojej żony opisuje on życie podróżnika.

colors and spices, rich and enticing
this land captures me
tropical thunders, musical wonders
the Arabian Sea

and as the moon's gazing down
on the shores of India
I am calling out your name
may the tides bear my words
The Moment jest wspaniałym popisem wokalnym Anneke i posiada delikatną, subtelną linię muzyczną. Złowrogi The Storm trzyma w napięciu dzięki bębnom oraz partii na pianinie. The Eyes of Michiel, z pirackim zacięciem i dźwiękami przypominającymi trzeszczący okręt, pulsuje radością, a Anneke ponownie eksponuje swój wokal. A podczas emocjonalnego Brightest Light dostaję gęsiej skórki.

at last my love I'm coming home
guided by the moon
when I return
the fields will be in bloom
and revived

rest assured I'll hold you again
here within my arms
with every breath
the winds will see me through
we'll survive

The Storm -  Power on


Jak już wspomniałem, na drugiej płycie mamy identyczny zestaw 11 utworów, jednak w zupełnie nowej aranżacji. Delikatne, akustyczne dźwięki ustępują miejsca gitarom elektrycznym, basowym oraz chórowi, którego wprowadzanie nadaje utworom pompatyczności. Do głosu dochodzą melodyjne solówki, wyważona perkusja i przyjemnie buczący bas. Na szczęście i w takim anturażu Anneke prezentuje doskonałe zdolności wokalne. Pomimo zmiany instrumentów utwory zachowują swój charakter i tam, gdzie wymaga tego opowieść, jest spokojnie, radośnie lub agresywnie. 


Dwie wersje jednej historii


Gdybym musiał wybierać, chyba zdecydował bym się na The Gentle. Jest to zapewne kwestia gustu, natomiast wydaje mi się ciekawszy muzycznie. Pomijając osobiste preferencje, The Diary to album bardzo dobry. Ciekawy nie tylko ze względu na zdolności kompozytorskie Arjena, świetny śpiew Anneke, ale również dlatego, że goście zaproszeni do nagrywania albumu to światowej klasy profesjonaliści. Album posiada jeszcze jedną zaletę. Jest doskonale zbalansowany. Zarówno opowieść, jak i warstwa wokalna i warstwa muzyczna mają swoje miejsce w tym dziele. Nie zabierają sobie uwagi ale dopełniają się wzajemnie. Patrząc nawet na The Diary nie jak na dwa pojedyncze albumy, ale jak na całość, otrzymujemy kompletną mieszankę akustycznych i elektrycznych brzmień.

Oprócz tych peanów muszę wspomnieć (ponownie, pewnie kwestia własnych preferencji), że brakowało mi męskiego wokalu. Uważam, że kwestie Josepha mógłby śpiewać mężczyzna. Tak zaaranżowany dialog moim zdaniem brzmiałby ciekawiej. Arjen wielokrotnie tak właśnie konstruował swoje poprzednie koncept albumy, co pewnie jest powodem, by w The Gentle Storm odejść od tej tradycji. 

The Brighets Light na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Szczęśliwej drogi Josephie...