Jak nazwać ten rodzaj marketingu kiedy nazwa zespołu kojarzy się z największą bitwą amerykańskich wojsk od czasów Wietnamu? War marketing? Właśnie tym panowie z zespołu Fallujah przykuli moją uwagę. Dlaczego wybrali taką nazwę? Czy członkowie mają coś wspólnego z irackim miastem lub państwem? Może byli w Marines? Niestety nie udało mi się znaleźć takich informacji.  W ich muzyce nie odnajdziemy też inspiracji orientem czy muzyką bliskowschodnią. Cokolwiek łączy ich z Flludżą pozostanie tajemnicą ale może tym bardziej warto posłuchać ich muzyki.

Siła Kalifroni

Muzyka metalowa potrafi być silnie związana z danym regionem. Death Metal z Polski czy Norwegii choć wsadzony do tego samego wora  wytrawny słuchacz będzie potrafił umiejscowić na mapie. Podobnie jest z muzyką metalową z USA, w tym przypadku z Kalifornii. Charakterystyczne niuanse w melodii, dźwiękach i riffach sprawiają, że czuje się tam kalifornijskie słońce.  I tak jest z Fallujah, już po chwili wiedziałem gdzie wbić pinezkę.

Poza muzyką zwóciłem uwagę na okładkę i muszę przyznać, ten rodzaj ozdabiania płyt metalowych wywołuje u mnie skowyt zachwytu. Wierzę, że nie ma nic lepszego niż połączeniu metalu i sci-fi a tym bardziej sci-fi w wydaniu metafizycznym, magicznym, filozoficznym z czym skojarzyłem grafikę. Okładka prezentuje  pewną elegancję, zapowiedź przygody i ciekawej historii, podróż w nieznane i obietnica odkrycia czegoś nie z tego świata.
Kult ciała nad duchem?

Muzyka od deski do deski

O albumie pojawiło się wiele dobrych recenzji. Niektórzy lekką ręką opisują zespół jako innowatorów a o The Flesh Prevails, że redefiniuje pojęcie technicznego metalu. Trochę to na wyrost, bo choć kreatywności im nie brakuje, moim zdaniem nie stworzyli nowej jakości, tym bardziej, że sami definiują się jako Atmospheric Metal. 

Utwory na drugim pełnoprawnym lognplayu amerykanów są tak skomponowane, że wypełniają muzyką całą przestrzeń. Niczym książka od deski do deski zapisana literami tak ta muzyka rozciąga się od początku do końca i wypełnia wszystko dźwiękami. Jest jej tak dużo, że wręcz wylewa się dokoła. Wyzwala to bardzo przyjemne uczucie, jakim jest odkrywanie z każdym kolejnym przesłuchanie dodatkowej warstwy, dźwięków, których wcześniej nie wychwyciło ucho. Muzycy prowadzą słuchacza ze sobą, nie pozostawiając miejsca na domysły. Kreślą własną, dopracowaną i konkretną wizję albumu i trudno za nimi nie kroczyć.

Cechą charakterystną The Flesh Preveils jest mocna, piekielnie szybka perkusja. Tuż za nią podążają gitary. Rytmiczna młóci do wtóry z basem tworząc masywne podstawy do tego by drugi giatrzysta mógł szaleć po skali. Jest tu dużo zmian tempa, indywidulanych popisów, blastów, solówek i melodii. Choć mamy do czynienia z morderczą prędkością muzykom udaje się poprowadzić linię melodyczną ze smakiem i finezją. 

Większość utworów otwierają elementy ambientowe tworzące nastrojowe intra, które w Alone With You stają się pełnoprawnym utworem z udziałem żeńskiego wokalu w wykonaniu Roniit Alkayam. Ten krótki utwór pojawia się w połowie albumu by dać chwilę oddechu przed dalszą częścią. Na końcu warto wspomnieć o wokalu. Alex Hoffmana dysponuje mocnym i pewnym głosem, używa kilku rodzajów growlu, dobierając odpowiedni do tekstu i muzyki. Wspaniale brzmi w połączeniu z pozostałymi instrumentami. 

Teksty są mroczne, traktują o bólu, strachu, samotności i śmierci (jak to w metalu :)). Często pojawia się motyw nocy. W swoich lirykach Alex zwraca się do kogoś, kogo prosi o ratunek i wsparcie.

The Night Reveals

Brace for, all those nights you dream of death
Brace for, those dreams you will regret

Levitation 

Will you levitate with me?
Face to face
Our nerves lost
I fear the nights ends

Moc i melodia

Wszystko to składa się na bardzo przyjemną mieszankę ciężkiej, szybkiej, agresywnej muzyki, która nie traci przez to na skomplikowaniu i melodii. Mamy do czynienia z ciekawą odmianą progresywnego metalu ale o szufladkowaniu trudno tu mówić, ponieważ album ten wymyka się jednoznacznym etykietom.

Album kończy 6 minutowy utwór, trochę wolniejszy i spokojniejszy niż pozostałe a znacznie dłuższe solówki, i przeciągłe wycie gitar dobrze oddają tytuł - Chemical Cave.
Fallujah na The Flesh Preveils prezentują się znakomicie, zarówno do strony technicznej, zrozumienia co i jak pragną zaprezentować jak i  bogatą warstwę muzyczno-liryczną. I choć dalej uważam, że o objawieniu nie można mówić, to album ten jest zdecydowanie wielki.